leci czas

Jejku jak ten czas leci

Jak ten czas leci

leci czas

Jejku jak ten czas leci. Tzn nie żebym narzekał że dwa lata mi strzeliły nie wiem kiedy, bo raczej z każdego dnia chcę wyciągnąć ile się da i nie żyć od pn do pt albo jak zombi, które wg. Hilla będzie się smażyło w piekle, od weekendu do weekendu. Mogę z całą pewnością powiedzieć ze to były intensywne dwa lata i dużo się działo. Chyba czas powrócić do pisania, a raczej notowania co to mnie spotkało tego dnia. A może jakoś podświadomie wyczuwam, że coś się dzieje w życiu, bo zawsze jak się pojawia zakręt to moja głowa i palce zmierzają w kierunku pisania. Tylko ja chyba nic takiego dziwnego teraz nie zauważam, a może to mój 12 zmysł i coś przeczuwam (tak zmysłów mamy dużo więcej niż 5-6, ale o tym kiedy indziej). Podsumowując przez dwa lata zostałem tatą, niedługą będę tatą do kwadratu, zacząłem Harvard, znalazłem pracę marzeń, same sukcesy – niedługo przyjdzie czas na wyniki, przeczytałem kilkaset książek, urobiłem się przy remoncie, schudłem i przytyłem chyba za 20 kilo do kupy, kupiłem chyba z  milion (niepotrzebnych) rzeczy na Ali, przebiegłem kilka stów, przejechałem kilkadziesiąt tysięcy kilometrów, w domu kłóciłem się i godziłem ze 100 razy. No tak to były ciekawe dwa lata… Wracam do pracy nad sumiennością i wytrwałością i czas na kolejne wpisy, a raczej powinienem napisać ze przychylam sie do tych wszystkich listów i wiadomości z prośbami żebym znowu zaczął pisać bo jakoś świat jest taki niepełny bez moich słów… – to tak bardziej marketingowo brzmi.

Dodaj komentarz